Ma ona trudność w określeniu przedstawiciela płci przeciwnej słowem “mężczyzna”. Używa więc określeń typu: facet, gość, chłopak. Ona sama czuje się nie dość dorosła, więc z pozycji dziewczyny/ki mówi o mężczyźnie używając różnego typu zdrobnień.
Dorosłe związki dążą do symetrii – dziewczyna/chłopak, kobieta/mężczyzna, mąż/żona. Dziewczynce w ciele dorosłej kobiety jest trudno – ma stricte dziecięcą tęsknotę za ciepłem i miłością, ale jej ciało jest dorosłe. To rodzi pomieszanie, poczucie nieadekwatności w relacji.
“Mężczyzna” oznacza dojrzałość, a dziewczynka boi się dojrzałego mężczyzny – przeraża ją, więc woli go umniejszać. Wtedy czuje się mniej zagrożona, mniej się boi tego czego nie zna, nie rozumie. Chciałaby poczuć się bezpiecznie ale nie zna tego przy męskim, bo nie miała tego przy ojcu albo ojca w ogóle nie było, kiedy go potrzebowała jako dziecko. Musiała sama o siebie zadbać, ogarnąć, dźwignąć. Była dzielna – dawała sobie sama radę i tak zostało do dziś.
Kobieta w męskiej energii, odpycha mężczyzn wewnętrznym strachem przed męskim, przed ojcem. Na czym to odpychanie polega? Paradoksalnie to ona wchodzi w męską energię, której zabrakło jej w dzieciństwie – to ona ogarnie, załatwi, najlepiej zadba o innych, o siebie. Jest w nieustannym działaniu, bo to dobrze zna.
Systemowo kobieta w relacji powinna być bardziej po stronie “bycia”, mężczyzna bardziej po stronie “działania”. Męskie to robienie, ogarnianie, myślenie prowadzące do realizacji celów, zaś to kobiece to kreowanie, intuicja i zatrzymanie na tym co ważne. Kobieta z domu bez obecnego ojca ma trudność z tym ostatnim. Przesiąkła samodzielnością, mało było miejsca na spokojną, intuicyjną kreację, oddawanie się swoim odczuciom, zaufanie emocjom. Na to wszystko ktoś dorosły musi dziecku stworzyć przestrzeń.
Co się dzieje z taką “męską” kobietą? Często życiowo świetnie sobie radzi, jest świetnym pracownikiem, wzorową przyjaciółką ale gorzej jej w związkach. Przyciąga do relacji albo “kobiecego” mężczyznę i to ona zaczyna “nosić spodnie” albo jest singielką z sercem, które chce być przyjęte i ukojone przez mężczyznę ale aby to się stało, to serce musi się otworzyć. Zamknięte serce jest wypełnione lękiem, a lęk mężczyzn odstrasza. I koło się zamyka.
Czy jest możliwe przepracowanie tej rany? Tak, proces terapeutyczny nie jest łatwy i szybki ale powolne gojenie ran i rozumienie tego co się nam w życiu przydarzyło, sprawia że zyskujemy wolność i sprawczość w życiu. Punktem wyjścia jest zawsze zatrzymanie się na odczuciu tego, że ja też tak mam. To otwiera ranę ale i zapoczątkowuje proces zdrowienia.